Po drodze zatrzymujmy się w mieście Banja Luka – w zachodniej części Bośni i Hercegowiny, ale w Republice Serbskiej. Korzystamy z pewnego polecenia (od lokalsów) i udajemy się na obiad do „ćevabdžinicy” – czyli tradycyjnego baru, gdzie podają głównie ćevapi. Pierwszy kęs bałkańskiego jedzenia… i już mamy niezły szok dla podniebienia. Chleb, mięso, warzywa oraz jogurt smakują tak czysto, że trudno mi to w ogóle zrozumieć, a co dopiero opisać. Chwilę później zatrzymujemy się na kawę przy rzece Janj. Bośnia i Hercegowina słynie z dziewiczej i zapierającej dech w piersiach przyrody oraz z niezliczonej ilości wodospadów.