Tag: latoPage 1 of 10
Szczęście w poznawaniu i doświadczaniu. Nowych miejsc, ukrytych zaułków i lokalnych smaków. Radość doskonała i zupełna. Nic więcej nie trzeba…
Najpiękniejsze chwile na koniec kalendarzowego lata, czyli wspomnienie wakacji na Bałkanach. Idylla.
Naturalne morskie gąbki łowione u wybrzeży Chorwacji oraz samotnia pod skałką na niebiańskiej plaży.
Ulubiona plaża Jacques Cousteau. Nie dziwi nic!
Już mieliśmy wracać, ale jeszcze nieco zboczyliśmy z trasy i zjechaliśmy ostro na dół do portowego miasteczka. Po drodze podziwialiśmy bezkres morza z licznymi wysepkami, zanurzonymi w lazurze Adriatyku.
Kamienny dom L&P oczarował nas: prostotą, położeniem i biodynamicznym ogrodem. Zaś właściciele przywitali nas jak starych bywalców.
Każde z tych zdjęć dostarcza nam pięknych wspomnień, które wciąż żywią się tymi wrażeniami.
Jeszcze jeden rzut oka na spalone słońcem podwórko. Możemy jechać dalej…
Zawsze się uśmiecham, gdy widzę takie uliczki.
Dojechaliśmy do najdalej położonego kantonu Bośni i Hercegowiny, który jako jedyny bośniacki kanton ma dostęp do morza Adriatyckiego. Uroczy stary płotek prowadzi do naszego wakacyjnego domu (kuća).
Jedna z piękniejszych miejscówek na piknik. Piękna, a co najważniejsze wciąż dzika plaża. Było tu dość grecko… i dość dziko. W oddali słychać było przytłumiony ryk ośli.
Długie podwórko, dwie bramy i kamienne murki. Tak wyglądało wejście do naszego wakacyjnego domu.
Poranek na skansenie niósł cudowność i piękne światło. I to wszelakie piękno wokół… i ten niepowtarzalny charakter. Słowem: czarowność.
Własny jęczmień na stole. A w tle praca w dzień zwykły, ale niezwykły.
Bartnik trzymający kołacz z pieca chlebowego i kubek miodu. Pora podziękować za każdą godzinę tego pięknego lata.
A po godzinach… No ja idę do Bosej, która zaplata warkocze.
Na szybko przygotowałam najmniejszy torcik dla W. (Bosej). Radość znacznie przewyższyła to malutkie ciasteczko.
Kołacz na stole i łupinka na wodzie.
Szybko złapałam za aparat, aby z ułamka chwili uczynić coś nieprzemijającego. Kilka dni później zdjęcie „wędruje” na plakat wydarzenia „Lato Leśnych Ludzi”.
Lato pokryło świat kłosami. Lato, lato, lato, ech że ty.
Cały czas wracam do zdjęć z Nocy Kupały. Do obrzędu ognia rozniecanego rękoma człowieka, do „świętego” żywiołu. Wracam… i pozostawiam tu.
Lniane zasłony o gęstym splocie zaciemniają salonik. Przyszły ciepłe pogody i ogród stanął cały w wybujałych trawach oraz w przekwitających kwiatach. Zebrałam pierwszy bukiet jęczmienia i wstawiłam do wazonu….
Na wszystko jeszcze raz popatrzę i wspomnę ten przepiękny dzień i ciepły wieczór.
Podczas Kupały zrobiłam sporo zdjęć i wciąż je przeglądam. Oto moja najcierpliwsza modelka – dziewuszka, krasna Słowianka, czarowna Duszyczka. Dziękuję!
Noc Kupały – szczególnie ważna i obchodzona przez Słowian. Jednak podobne rytuały np. palenie ognisk i tańce wokół nich mają także ludy germańskie (Mittsommerfest) lub bałtyckie (Midsummer).
Ogniska powoli dogasają, ale śmiałków skaczących przez żarzące się węgle nie brakuje. Każdy pragnie zapewnić sobie pomyślność i doskonałe zdrowie. Zaś kąpiel w rzece przynosi ochronę przed demonami i pełne oczyszczenie.
Wianki wyplatano z polnych kwiatów, traw i przede wszystkim ziół. Najważniejsza była bylica, która była także obowiązkowym elementem stroju. Ziele to według naszych przodków miało silne właściwości ochronne przed czarami. Ponadto…
Kupalnocka to czas szczególnych zalotów. Trzeba się pokazać z najlepszej strony, by zaimponować swojej wybrance.
Puszczanie wianków na wodę to dawny zwyczaj Słowian. To także wróżba, która przepowiada przyszłość młodym dziewczynom.
I przez pół dnia wiła wianki… i śpiewała. Czekała.