Idylla cudacznego szczęścia. Naszego! Ot, po prostu kawa i kranz z masą orzechowo-czekoladową. Ciastko, które powstało bez szczególnego przepisu, z pamięci smaków na podniebieniu. Ulepione z włoskich wspomnień, dokładnie –  triesteńskich. Liczę na szybko: przynajmniej dwa razy w tygodniu (przez okres trzech miesięcy!) piliśmy kawę w Viezzoli Pasticceria w Trieście. Obowiązkowo z najlepszym w mieście ciasteczkiem kranz. Nic dziwnego, że ciastko doczekało się naszej domowej wersji i nawet przezabawnej i lekko infantylnej krótkiej piosenki.