Tag: wiklinaPage 2 of 3
Ta kalarepa wskazuje na to, że rekord z zeszłego roku został pobity! Waga kalarepy (bez liści) – 4 kilogramy! Zaś w ubiegłym roku największa kalarepa ważyła trochę ponad…
Mamy kilka łokci żyta. I to jest szczęśliwość. Będzie własne ziarno na kawę zbożową. Czego chcieć więcej?
Cieszę się i kocham ten miły i dobry kawałek ziemi.
Strefa komfortu jest tylko słownym „wynalazkiem”. Prawdziwy komfort jest wtedy, gdy masz odwagę na nowy komfort bez starych przyzwyczajeń.
Życie trzeba brać prościej, znacznie prościej…
Koszyczek zielenizny z ogrodu. Młody jarmuż, szpinak, liście czosnaczka i chrzanu japońskiego. Jest też sałata indiańska i pierwsze listki cykorii.
Zawsze podróżujemy z własnym chlebem. Zawsze.
Usiąść w ciszy i posłuchać siebie. Nie innych, ale siebie. Bo tylko ja sama – nikt inny – jestem odpowiedzialna za swoje myśli.
Oto moje ulubione miejsce w domu pod drewnianym gontem. Oczywiście fotel stoi przy piecu kaflowym.
W ostatnim momencie dopakowałam jeszcze wełniany kilim, bo lubię mieć z sobą klimat, który lubię. Tym bardziej, że miejsca w aucie sporo. Aż dziw, że nie było bambetli…
Z radością zapakowaliśmy nasze toboły i kosze, i wczesnym rankiem ruszyliśmy w drogę. Wszystkiego mamy pod dostatkiem, ale bez zbędnych rzeczy.
W domku ogrodnika koszyków bez liku. Wiszą pod sufitem i są naturalną dekoracją.
Zorki rozkłada swoje zabawki. Ja z początku nie zaprzątałam sobie tym sprzętem głowy, ale od czasu, gdy dostałam swoją kuchenkę turystyczną, dostrzegam tylko plusy (!) i znacząco zmieniłam…
Kosz, który stoi przy fotelu zabrałam z sobą na jesienne wakacje. Posłużył mi za walizkę. To był bardzo fajny pomysł, bo teraz mam kosz warmiński.
Wszystko nam się tu podoba. Wszyściuchno!
Przy wyborze miejsca zawsze ufam swojej intuicji. Zupełnie nie zważam na to, gdzie jeżdżą inni. Cudownie jest odkrywać nieodkryte, nieznane i nasze.
Nuda. Co to takiego? My się nigdy nie nudzimy, bo kochamy ciszę, bezruch, normalność. Nie szukamy na siłę swego. Doceniamy odpoczynek.
Jesteśmy na miejscu! Droga była piękna, sucha i bardzo malownicza. Jechaliśmy pobocznymi drogami, a nie autostradą — i to był bardzo dobry wybór. Może i dłużej, ale w życiu…
Rozkładamy wszystko, co mamy w koszu piknikowym (jest tego trochę). Piękna pogoda i zaciszny parking leśny pozwalają na godzinną przerwę w podróży.
Prawdziwa podróż zaczyna się od zapakowania pierwszej rzeczy.
W sklepie pojawił się oryginalny kosz typu: szuflada z grubo plecionej trawy morskiej. Och, jak nie pójdzie – to będzie mój (uśmiech).
Przytulam dary mojego ogrodu i niepojęta jest moja radość. Wkrótce później zrozumiałam jak korzystać z mądrości roślin.
Fajne rzeczy znajdują fajne, nowe domy. Jak ja to mówię: nawet przedmiot musi mieć w życiu szczęście.
Powiedzenie „życie jest podróżą” wydaje mi się być jeszcze bardziej prawdziwe. Teraz, gdy na dobre zmieniłam swoje życie odkryłam najpiękniejszą podróż w głąb siebie.
Rozsypały mi się na nasiona w kieszeni, ale żadne byle jak nie spadło na ziemię. Trzeba być dobrym siewcą, aby zebrać plon.
Mówimy, że jedziemy „na pieczarkę”, wtedy gdy wyjeżdżamy do starego sadu, za miasto, na sąsiednią wyspę. Tradycyjnie pakujemy dużo jedzenia, conajmniej bochenek chleba, termos z kawą, książki ogrodnicze…
Dwa ulubione miejsca na picie kawy i czytanie książek: kącik u Węgra lub pod stodołą.