Ogień strzela nisko. Niesie zapach żywicy, jakby kadzidła. Przypomina mi trochę olibanum. Zapach unoszącego się dymu sprawia nam jakąś atawistyczną frajdę. I co ciekawe: od pewnego czasu zupełnie nie przeszkadza nam jego mocny i gryzący zapach.

Może to kolejny krok na drodze do powrotu?