Majowe WZORY już za nami. Było jak było… szału zakupowego nie było. Frekwencja – niska. Momentami zupełnie słaba. Niby nas piękna pogoda pokonała. Hm… nie wiem? Ja bym wszystkiego na pogodę nie zwalała. Może jest przesyt takimi imprezami w stolicy? Może spiętrzenie z innymi wydarzeniami w mieście. A może jest jakaś inna przyczyna? Nie wiem. Tak czy siak nas uratowały odbiory zamówień złożonych przez Internet oraz stali bywalcy, którzy zawsze nas wspomogą (dziękujemy!!!). Nawet wystawcy wspierali się i robili zakupy po sąsiedzku. W sumie największy plus daję za lokalizację w samym centrum miasta.

Każde targi nas czegoś uczą i pokazują, że nie ma nic pewnego. Najważniejsze, że bezpiecznie wróciliśmy do domu. Chociaż droga nie była ani bliska, ani łatwa.
PS Nie opiszę przykrego zdarzenia z panem z ochrony. Mogłam to zrobić od ręki, na gorąco. Dziś już nie chcę tego wspominać… i psuć sobie humoru. Tym bardziej, że mam co pisać, bo właśnie kończymy prace na 10. brulionem.