Po śniadaniu oddaliłam się do ogrodu. Jest ciepło, ale nadal mokro i błotniście. Mimo to, pozbierałam szyszki, które będą mi potrzebne do rozłożenia pod borówkę amerykańską. Popatrzyłam także jak na ogołoconych pędach porzeczek zawiązują się pierwsze pączki. Pooddychałam tym jakże rześkim powietrzem i posłuchałam wrzasku sójek.