Page 2 of 138
Bośnia swoim obrysem granic przypomina serce. A ja – miłośnik kamieni, podczas tej wyjątkowej wyprawy znalazłam takie piękne kamyczki w różnych częściach tego kraju. I to bez większego trudu.
Niewątpliwie Bałkany to koty. Dużo kotów.
To był najlepszy karp (šaran na žaru- karp z grilla), jaki do tej pory jedliśmy. Najprawdopodobniej różnica tkwi w innym gatunku oraz także w czystości wody. Po drugie: sposób przyrządzenia ryby, jest…
Jedna z piękniejszych miejscówek na piknik. Piękna, a co najważniejsze wciąż dzika plaża. Było tu dość grecko… i dość dziko. W oddali słychać było przytłumiony ryk ośli.
Parzymy kawę w dolinie rzeki Neretwy, z widokiem na dzikie jeziorko. I jest to kolejny przystanek warty zapamiętania.
Długie podwórko, dwie bramy i kamienne murki. Tak wyglądało wejście do naszego wakacyjnego domu.
Teraz już wiem, że w takich beczkach dojrzewa Vlašićki (Travnički) sir. Mleko pochodzi od owiec wypasanych na górze Vlašić. Vlašićki sir uznawany jest za jeden z najlepszych serów ze świeżego mleka. …
Kawowe przystanki, czyli jak smakuje kawa po bałkańsku na Bałkanach. No – smakuje najlepiej!
Z wizytą u sufich, czyli w klasztorze derwiszów „tekija” w Blagaj byliśmy zupełnie sami. Stąpaliśmy boso po miękkich kwietnych dywanach. To było wręcz mistyczne doznanie.
Najważniejsza rzecz w podróży kawosza to – młynek. Bez niego ciężko byłoby przyrządzić świeżą i aromatyczną kawę.
Mijamy kolejne zielone oazy nad piękną rzeką Bregavą. Domy całkowicie pochłonęła gęsta zieleń. Nawet dachy ledwo wystają zza drzew i zarośli.
Serce za serce, czyli broszka zrobiona specjalnie na bałkańskie wakacje.
To, co nas fascynuje w Bośni ma swoje korzenie jeszcze w czasach osmańskich. Niektóre miejsca bardzo przypominają nam wieloletnie podróże do Maroka. Choćby ten pokój z drewnianym rzeźbionym sufitem…
Właściciel starego domu powitał nas domowymi ciastkami (hurmašice). Są to wilgotne ciastka ponczowe, z delikatnym aromatem wody pomarańczowej. O wiele lepsze od tych, które można kupić w cukierniach.
W cieniu drzew idziemy mało ruchliwą uliczką w górę rzeki. Wielokrotnie zatrzymujemy się, aby podziwiać stare młyny na rzece. Długie i niskie budynki pochłaniają chłód wody, i jakby…
Było dość wcześnie i poranny chłód jeszcze nie odszedł. Drzewa przy rzecze ginęły w soczystej zieleni. Zapach kawy szybko wypełnił dolinę.
W drodze do Jajce zatrzymujemy się nad małą rzeczką. Mgła podnosi się i odkrywa piękno doliny.
Ponownie wracam do zdjęć z ostatniej wyprawy. Na drogi i dróżki Bośni i Hercegowiny.
Poranek na skansenie niósł cudowność i piękne światło. I to wszelakie piękno wokół… i ten niepowtarzalny charakter. Słowem: czarowność.
A na stole dziki piernik od bartnika. Oczywiście na samym miodzie. Piernik w trakcie przechowywania przechodzi proces dojrzewania, co powoduje wzmocnienie walorów smakowych. Przepis znany w kuchni dawnych Słowian.
Średniowieczne techniki obróbki bursztynu w rękach najmłodszych. Wytrwałość, pełne zaangażowanie i koncentracja. I tak przez wiele, wiele godzin.
Ręczny sposób zarabiania i formowania bochenków zapewnia bardzo puszysty miękisz po wypieku. A dla polepszenia smaku i zachowania wilgotności trzeba chleb porządnie wypiec. Skórka ma być przypieczona.
Dobro zawsze i chętnie zagra na wszystkim, co wpadnie w jego ręce. Na zdjęciu z ukulele. Instrument pożyczył od turysty z Nikaragui.
Wypiekamy nie tylko chleb, ale również galanterię piekarską – bułki, chleby pasterskie, kołacze i rogale (kifle).
Ręce snycerza jak zawsze czymś zajęte. Tworzy on rzeczy przepiękne.
Własny jęczmień na stole. A w tle praca w dzień zwykły, ale niezwykły.
Bartnik trzymający kołacz z pieca chlebowego i kubek miodu. Pora podziękować za każdą godzinę tego pięknego lata.
Dzień po dniu piękne przedmioty i piękni ludzie dbają o naszą naturalną potrzebę odniesienia się do wszystkiego, co nas przyciąga. Ku pięknu, które z natury rzeczy jest proste.