Już po raz dziesiąty w Krakowie odbyły się targi mody niezależnej – Kiermash. Na odwiedzających czekało ponad 150 wystawców. Można było nabyć ubrania od polskich projektantów, oryginalną biżuterię, ręcznie szyte torby, akcesoria, plakaty, rośliny, naturalne kosmetyki i dodatki do wystroju wnętrz. Byliśmy i my, czyli nasze oświecone stoisko Zorki Factory. Dwudniowa impreza w naszym podsumowaniu uzyskała maksymalną ilość plusów. Chwalę za wszystko! Parking, rozładunek, dogodne godziny przyjazdu, jeden poziom, dużą przestrzeń. Doceniam organizację, reklamę, plakaty i sprytne połączenie równoległych imprez – Kraków Łał oraz Art & Food Bazar. Frekwencja bardzo dobra! Pełen aplauz i uznanie dla organizatorów, którzy byli dostępni od rana do wieczora (!). Pomocni, uśmiechnięci i pozytywnie zakręceni. Skorzy do rozmowy, pomocy i wsparcia. Potrafią się zatrzymać i pochwalić za stoisko. Ot, po prostu dobrzy i otwarci ludzie.
No ale moi Drodzy, największe ochy i achy otrzymuje DJ – Krak Antek​. To jest mistrz nad mistrzami, człowiek nie z tej ziemi. Oczarował nas od pierwszych trzech utworów, które puścił z samego rana. Z każdą minutą, godziną było coraz lepiej. Rozkładanie stoiska było prostsze i szybsze niż zazwyczaj. Wielogodzinny mix muzyki dla każdego. Nóżka się wykręcała, buzia uśmiechała, nieraz chciało się śpiewać lub nawet wyć na całe gardło. Dzięki tej muzyce nie czuliśmy zmęczenia, przegrzania, bólu nóg. Odpłynęliśmy, gdy DJ zapodał mix reagge i sporo jamajskich brzmień. Poczuliśmy się jak na surferskich wakacjach. To była najwyższa dawka szybkiej energii. Radość i jeszcze raz radość! Całkowite zauroczenie! Aplauz i wielkie brawa. To było lepsze od niejednego koncertu.
Czekamy na kolejne targi! Na więcej, na kolejne brzmienia. Póki będzie grać DJ – Krak Antek​, my będziemy pierwsi w szeregu.
Wielkie dzięki za wszystko!

PS Mały minus za zapachy, które dochodziły ze strefy gastro. Momentami były uciążliwe. Ale to był wspólny dzień i każdy musiał działać na swoim polu. Ja to rozumiem, bo przecież nie da się smażyć lub grillować bezzapachowo. W niedzielę było już lepiej.