Na pożegnanie niebieskich, zamszowych butów. Wciąż wyglądały bardzo dobrze, ale nikt już nie chciał ich naprawić (nawet w Bośni). Jedno jest pewne – przewędrowały wiele lat.
Almira na pożegnanie przyniosła nam małe zawiniątko i podarowała to, co miała najlepsze: podwójną porcję sarmy oraz dwa tradycyjne chlebki somun. Tamtego wieczoru myśleliśmy o niej czule. Dziś też.