A przy ulicy Ferhadija ostało się trochę solidnych kamienic. Są mniej lub bardziej zdobne, ale wszystkie razem tworzą ładną pierzeję. Jednak jest to zupenie inny świat niż ten na…
Do kawiarni bez szyldu przychodziliśmy na bosańską kawę, sok pomarańczowy i zachody słońca. We wcześniejszym wpisie wiadć jak budynek był zniszczony niecałe dwie dekady temu. Wrócimy tu jeszcze!…
Sarajewo to miasto, które dźwignęło się z gruzów. Ulice przy placu i targu fra Grge Matića (obok Ferhadiji) są pełne wielokulturowości i kosmopolitycznego stylu życia.
I właśnie to miejsce, otwarte na serdeczność ujęło nas bez reszty. Spędziliśmy tu kilka pięknych godzin. W dużej bliskości z innymi (tu po prostu tak jest).
W oddali całe Sarajewo z jego rozgardiaszem: domami, meczetami, kościołami, mostami, ulicami, podwórkami, wieżami, neonami i tą całą plątaniną kabli. Usłyszeliśmy także jak: dudni, dźwięczy i woła miasto.
Psie watahy, o których wszyscy pisali z wielkim przejęciem i niepokojem – zbiegały z nami ze wzgórza. Po chwili chowały się w bramach lub pod autami zaparkowanych aut….
Uwielbialiśmy przechadzać się nad Neretwą. Z dołu podziwialiśmy budynki, które z poziomu koryta rzeki wyglądają zupełnie inaczej. I ten moment, gdy już zapalały się ciepłe światełka tarasów po…
Ogrody i gaje palmowe owijają się wokół miasta niczym wielki zielony koc. W upalne dni dają dużo cienia i przyjemnego chłodu. Później zaś cieszą oczy i dają namiastkę…
Zakorzenione na wzgórzu, nieco podupadające i melancholijne kamienice opowiadają o starym Sarajewie. Nie jest to łatwa opowieść i nie da się o niej zapomnieć. Film: APX…
Dominujący zapach świeżego mleka owczego, z nutami dzikich kwiatów i ziół. Sery z Trawnika nie mają sobie równych. I nawet najlepsze włoskie lub francuskie nie były lepsze.
Tu chodziliśmy na rostilj a kawałek dalej był najlepszy burek w mieście. To była podróż kulinarna pełna smaków i aromatów. Bałkańska kuchnia jest zaskakująca i obłędnie pyszna.
Satarasz – warzywne leczo. Wciąż gotuje potrawy, które poznałam podczas naszej bałkańskiej wyprawy. Pożywienie kształtuje nas i przywodzi wspomnienia. To nic innego, jak pamięć smaków na podniebieniu.
Wygląda jak żwirek rzeczny, ale żwirkiem nie jest. Nie są to także drobne kamyczki z chorwackiej plaży. To jest endemiczny groch, który przywiozłam z Bośni. Odmiana bardzo stara…
Jeszcze jedno krótkie choć bardzo czułe, przed odejściem stąd, spojrzenie na dachy, kominy i plątaninę kabli. Próżno silić się na opis. Tego miasta nie da się opisać.
Stoisz i patrzysz… Patrzysz i chłoniesz. Doświadczasz pięknego uczucia i radości, że człowiek może dotrzeć daleko, naprawdę daleko jeśli tylko zmieni swój sposób myślenia. Wszystko, co kocham –…
I rozpoczął się rytuał, który kiedyś w męskiej codzienności był po prostu – obowiązkowy. Wizytę umilały głośne i piękne śpiewy kanarków. Jeden to nawet wyśpiewywał pełne melodie – istną pieśń nad…
Nie był to pierwszy lepszy zakład golibrody. To był jeden z wielu, które widzieliśmy, ale właśnie ten został wybrany. Miejsce rzecz jasna starej daty, autentyczne i wiekowe. Na ścianach…
Spokojny poranek na Baščaršiji. Zanim otworzą się kramy, warsztaty i sklepiki, trzeba napić się tradycyjnej, bośniackiej kawy wraz z obowiązkowym osmańskim smakołykiem. Później można zacząć kolejny handlowy dzień.
Według lokalnego zwyczaju, ustawienie kija od szczotki w poprzek drzwi oznacza chwilowo nieczynne, czyli zaraz wracam. Trzeba czekać, ale do wnętrza sklepu można zajrzeć. Ilford HP5 400/36, Leica…
Z naszych wypraw rzadko wracamy do domu z pustymi rękami. Z Bośni przywieźliśmy kilka pamiątek o dużym znaczeniu, m.in. dywan, dżezwę, gobelinową poduszkę, tureckie szklanki.
Przemierzamy stare miasto pochłonięci tą samą myślą: że z tej bałkańskiej wyprawy nie da się wrócić obojętnym. Przemożna potrzeba powrotu narasta z dnia na dzień. Ilford HP5 400/36, Leica…
Z wielką przyjemnością wracam do kolejnej partii zdjęć z bałkańskiej wyprawy. Bez przerwy ciągle coś mi się przypomina i porusza. Wszystkie wspomnienia są nadal bardzo żywe, jasne i…