Nieśmiało zaglądam do środa. Och, co za fryzjer! Wszystko w stylu, wszystko starodawne i autentyczne. Od razu przypomina mi się film: Mąż fryzjerki/Le Mari de la coiffeuse.
Powiem Wam jeszcze, że w trybie natychmiastowym chowam cyfrówkę do torby. Nie gra mi z duchem tego fantastycznego lokalu. Nie zwlekając robię kilka analogowych ujęć. I mogę iść dalej…