W ubiegłym tygodniu sprzedałam obraz, który namalowałam pod istryjskim słońcem. Kto nie wie, to szybko wytłumaczę, że przez trzy miesiące mieszkaliśmy w Słowenii, na wybrzeżu. Obraz prezntowałam w książce „Życie jest podróżą”, str. 84. Długo nie mogłam się z nim rozstać, ale przychodzi taki dzień, że wszystko jest inne… i jakby prostsze. Fajna to historia, bo obraz powędrował do osoby, która czekała na niego ponad trzy lata.