Zwykle gotujemy dwa do trzech tuzinów muli. Gotują się błyskawicznie, więc uczta rach-ciach. Ale później jest już niespiesznie. Wszak uczta musi chwilę potrwać. Na koniec jeszcze pozostaje sos, który wybieramy połówkami muszli. Pyszny, gęsty i aromatyczny. Pachnie winem i masłem z oliwą. Uwielbiamy w nim maczać kawałek chleba lub bagietki. Zawsze wzdychamy i mówimy to samo, czyli – jakie to dobre, jakie pyszne. Ochów i achów nie ma końca.