Tag: wełnaPage 4 of 7
Przytulność i wygoda poranka. Wszystko jednakowo ważne i jakże miłe.
Ponownie wracam do wspomnień, do starego domu nad rzeką Utratą. Wspominam, bo istota rzeczy najczęściej ukryta jest w tym, co pozornie mało ważne. W chwilach, które są niby…
To była właśnie ta chwila. I przyczyny, dla których radowaliśmy się, były szybkie i zmienne niczym światło za oknem. Piliśmy kawę w kuchni, co rusz wzdychając z umiłowania:…
Podczas herbaty przeglądam książki i albumy, które właściciele domu zostawili w salonie. Dużo ciekawych pozycji o antykach, wzornictwie, porcelanie i oczywiście – Polsce.
Poranek. Niezmącony niczym spokój. I Ty w tielniaszce i marynarce, wśród aromatu kawy. Więcej niż sto zdjęć. Więcej niż sto słów. Kocham.
Obejmij drzewo – przekonaj się, dlaczego niektórzy to zalecają, inni zaś – z tego żartują. Sprawdź samemu, co to za uczucie. Jaka to piękna i dobra wibracja.
Rozwiesiłam wełniane odzienie po nowych kątach. Patrzę na ten kadr i myślę sobie: proszę, prawie jak u amiszów! To chyba przez ten wełniany kapelusz (uśmiech).
Pierwszej nocy spałam bardzo dobrze. Dla mnie to kolejna nowość, bo ja nie potrafię dobrze spać w nowym miejscu, innym łóżku. A tu proszę – taka miła niespodzianka!
Segreguję zdjęcia. Jeszcze ostatnie kadry z lutego i marca. Niech będą na pożegnanie zimy.
Odwieszam marynarkę na krzesło. Dziś już nic nie muszę.
Lepiej sprawdzać każdą swoją myśl. Bo jesteś tym, kim myślisz, że jesteś. I jesteś także swoimi myślami.
Wiecie, niedziela, pogoda doskonała. W południe ponad 10 stopni na plusie. Bez wahania ruszamy na małą wycieczkę.
Kompas ustawia kierunek. Dobra kawa ustawia cały dzień.
Dzień czystego szczęścia to taki jak ten. Ta prosta technika świadomego życia i działania w kierunku dobra rozwija czystość serca.
Ostatni, szkocki nabytek. Damska marynarka Harris Tweed. Leży jak ulał. Nawet nie potrzebuje poprawki krawieckiej. Tylko przesunęłam guziki.
Tym uroczym zdjęciem mówię Wam dziś dobranoc lub może już dzień dobry.
Zapewne moja Mama pochwaliłaby takie krawiectwo.
Kolory natury wprost do moich zdjęć przenoszę.
Czasu nie marnujemy – chyżo wstajemy, bo każdej minuty nam szkoda. I już Zorki leci do kuchni kroić chleb i gotować jajka. Wszyscy biorą udział w szykowaniu śniadania….
Jak widać na załączonym obrazku – moja podopieczna nie za bardzo chciała pozować do zdjęć. Bywało naprawdę wesoło.
Żeby się dobrze rozwijać trzeba się przytulać. Zwierzęta też tego potrzebują.
Oto nasza najmłodsza podopieczna. Dość charakterna, żywiołowa i wyrywna, ale szybko nawiązałyśmy dobry kontakt i współpracę. Po kilku dniach dała się nawet przytulić i głaskać. Zauważyłam, że jej…