Tag: ZorkiPage 1 of 8

{Elbasan}

Na skrzyżowaniu ważnych szlaków handlowych nad rzeką Shkumbini. Elbasan – to drugie miasto, które odwiedzamy w Albanii.

{kod kovača – 2}

Zamówienie zostało przyjęte, wykonane w ciągu godziny z haczykiem i wydane do odbioru wraz z uściskiem dłoni.

{kod kovača – 1}

Sztuka komunikacji, czyli kolejna albańska wizyta „od piekarza do kowala”.

{gorna čaršija}

Poranny spacer po białym mieście Ohrid to zawsze dobry pomysł.

{ja sam pekar}

Tam, gdzie macedoński pieprz rośnie, czyli Omorani. Zorki pozuje do zdjęcia z prawie stuletnią łopatą do chleba. Prezent od Stevće. Dla piekarzy.

{kafa i maslinka}

I już mała oliwka towarzyszy nam przy kawie. Co więcej, będzie z nami w dalszej podróży. A droga daleka…

{black hills}

Ciemne i okryte siwizną kamienie zdają się nie mieć końca. Bezmiar przestrzeni rozlega się echem dalekim. Nic więcej, głucha cisza. Macedonia 2024

{krok}

Czasem wystarczy jeden krok, jedna myśl, jedna decyzja. A później wszystko się zmienia i możesz widzieć więcej…

{Na morskome plavom žaru}

Mieli się kawa na plaży. Człowiek tu nawet o niczym nie marzy. Ta chwila jest wszystkim.

{kotlić}

Nie ma odpowiednio długiej łychy, ale jest kijaszek.

{zastávka}

Budka przy bocznej drodze. Spokój. Takie czeskie odpočívadlo nam się trafiło.

{1}

Pierwsza slow-kuferowa kawa gdzieś ma Morawach. Są drewniane ławeczki i miły widok na staw.

{outdoor cooking}

Podczas tych dni przy ogniu. Proste jedzenie jest wybawieniem.

{kokilka}

Chwila zapatrzenia. Opierając się na dobrym kijaszku z gruszy.

{schyłek dnia}

Ognisko dogasa i słońce zachodzi. Pora kończyć pierwszy dzień ognia.

{majstor za pec}

{autumn coffee}

Wszystko zostawić w spokoju… i zajmować się tylko naszym życiem. I ponownie zrobić krok ku wolności od znanego. Piszę to dla siebie, aby nie zapomnieć. A teraz kawa. 

{forest coffee}

{pora na kawę}

Pora wsypać ziarna kawy do albańskiego młynka, porządnie zmielić… i zaparzyć. Niech las poczuje ten zapach!

{odyseja}

Podczas prawdziwej podróży, takiej odkrywczej i takiej, która odbyła się z potrzeby duszy, człowiek łagodnieje.

{w kontekście wdzięczności…}

Noś wdzięczność jak płaszcz, a ona nakarmi ciebie i jeszcze innych, i każdy zakątek życia.

{k’cana sol}

Następny dzień, kolejna lekcja. I wielka radość, bo wszystko to, czego nauczyliśmy się w tym czasie jest naszym bogactwem i pozwali nam rozbudować warsztaty, które prowadzimy na skansenie….

{w metalowym}

Jeden z ulubionych sklepów Zorkiego. Zaglądał tu kilka razy… i w końcu wybrał – łopatkę do wybierania popiołu i szczypce do sača. 

{slowfood.mk}

Tradycyjna i rodzinna specjalność, czyli lepinja z oliwą z oliwek i  k’cana sol (tłuczona sól), którą sami przygotowaliśmy pod bacznym okiem Mistrza Stevche. Jakość tych trzech składników tak wysoka,…

{k’cana sol}

Nawet w najśmielszych marzeniach nie spodziewałam się tak pięknego przyjęcia przez macedońskiego ambasadora ruchu Slow Food, który nie zwlekając nauczył nas tradycyjnego przepisu na macedońską „k’cana sol”. Ochoczo i…

{selo}

Witaj Macedonio – bałkańska kraino! Co dobrego nam przyniesiesz? Lato czy może jesień?

{JC}

Ulubiona plaża Jacques Cousteau. Nie dziwi nic!

{after the picnic}

{crno-bijelo}

Kiedy fotografujesz to patrzysz dwa razy.

{skaut tourist chairs}

{piknik}

Jedna z piękniejszych miejscówek na piknik. Piękna, a co najważniejsze wciąż dzika plaża. Było tu dość grecko… i dość dziko. W oddali słychać było przytłumiony ryk ośli.

{chlebki}

Formowanie okrągłych chlebków to czynność bardzo relaksująca.

{blagodarim}

Najpiękniejsze i najmocniejsze podziękowania podczas festiwalu od naszego prijatelja z Bałkanów.

{kawa nad miastem}

Bardzo lubię to zdjęcie. Jest mocno naznaczone atmosferą miejsca… i czasu.

{pierwsza kawa}

Zanim ruszymy w miasto, zanim znajdziemy kawiarnię, w której moglibyśmy przesiedzieć pół życia, zaparzymy porządną dżezwę (cezve) na tarasie naszego wakacyjnego domu.