Tag: WarmiaPage 1 of 2
Przyuważyłam w Nakomiadach dużo pięknych i prostych inspiracji do naszego starego sadu. Ot, chociażby ten niski żywopłot z buka.
Po drodze zajeżdżamy na teren pałacu w Nakomiadach. Jest to urocza wieś położona w województwie warmińsko-mazurskim. To właśnie tu w Pałacowej Manufakturze w Nakomiadach wytwarzane są unikatowe produkty: repliki historycznych…
Wciąż tkwię w jesiennej aurze dobrego czasu, starego ogrodu, w aromatach cynamonu i kawy, w wełnianym kapeluszu – tyle w tym łagodności, by wracać i wracać… i nigdzie…
Kończę myślą ważną, dlatego zostawiłam ją na ostatek. – Czy jak wyjedziemy to zostawimy to miejsce lepszym? I ile naszych radości tu pozostanie?
Natura nas uczy. Pokazuje nam z czego jesteśmy i jacy powinniśmy być. Niech inność nie drażni innych.
Lasy dookoła starego domu pod strzechą stanowią pomnik przyrody.
Z dnia na dzień ubywa zdjęć, więc powoli będę kończyć warmińskie wspomnienia. Ale jeszcze kilka ujęć. Jeszcze zdjęcia z aparatu analogowego. Jeszcze, jeszcze…
Co w plecaku? Wiadomo – termos, kubeczki i ciasteczka. Jesienny spacer zawsze z herbatką termosową.
Pies, dwa koty i zupełnie inne spacery. A czas? Czy zawsze płynie tak wartko jak woda w strumieniu? Nie.
Każdy z nas jest w stanie znaleźć własną drogę, ale trzeba otworzyć pole serca. Ta droga jest wpisana w nasz wewnętrzny świat. I nie ma tu żadnej filozofii…
Można na oścież otworzyć okno i patrzeć na polanę. I ten moment, gdy łapczywie łapiesz świeże powietrze, które też zapamiętasz.
A na słonecznej ścianie kwaterki dla braci mniejszych. One też cieszą się z pięknej pogody.
Po obiedzie usiadłam na tarasie i poczułam ujmujący zapach powietrza, czyli życia. Resztki dziennego światła ociągały się nad lasem. Pogoda była wciąż piękna.
Fajnie jest podróżować z własnym kubkiem. I nie tylko kubkiem (uśmiech).
Jesiennych kadrów mam tak dużo, że wystarczy mi do końca kalendarzowej jesieni z wąsem. Bardzo mnie to cieszy.
Była to prawdziwa oda pochwalna dla fasoli Piękny Jaś.
Wakacje bez lajków, bez telefonów. Kadry dowolne, nasze, nieoznaczone żadnym trendem. Już jakiś czas temu przestaliśmy odczuwać potrzebę bycia „na bieżąco”. O mój Boże – co za ulga! Ogromne…
Kilka kaw wypiliśmy na tarasie. Koło godziny 14:00 łapaliśmy jeszcze ostatnie promienie słońca pod zachodnią ścianą starego domu.
Pokonałam wielką odległość i zaczęłam robić rzeczy, które zadziwiły mnie samą. Teraz już mogę być szczęśliwa z powodu siebie i swojej przemiany.
Natura jest piękna i niesamowita. Nie ma nic z kiczu. Czasem tylko człowiek źle ją postrzega… i przedstawia. Toteż po dziś dzień cierpią na tym same landszafty. PS…
Teraz, kiedy nastały ciepłe i słoneczne dni, kiedy przyszła złota jesień, korzystamy z pogody i maszerujemy przed siebie.
Kosz, który stoi przy fotelu zabrałam z sobą na jesienne wakacje. Posłużył mi za walizkę. To był bardzo fajny pomysł, bo teraz mam kosz warmiński.
Na całych jeziorach ty, o wszystkich dnia porach ty. W marchewce i w naci ty, od Mazur do Francji ty. Na co dzień, od święta ty. I w…
Sernik. Obowiązkowe ciasto na każdym wyjeździe. Tak kiedyś wyszło… tak zostało.
Kociołek gotowy! Pora na długą ucztę. Nietypową, pierwotną radość z biesiadowania.
Co wróży taki poranek? Samo dobro!
Słońce zagląda do kuchni przez duże okno. Oświetla przedmioty i nagromadzone rzeczy. Jest tak cicho, że słychać życie biedronki na parapecie.
Ludzi i zwierzęta kocham tak samo.