Tag: holidayPage 19 of 27

{LYR}

Kawiarnia Lyr była zamknięta, ale zajrzałam do środka przez szybę i zobaczyłam wnętrze jakie lubię. Trzeba będzie wrócić!

{slow autumn}

Kraj Zadunajski i jego nostalgiczne oblicze u progu jesieni.

{coffee bar}

Spacer przerywamy i zasiadamy na kolejną kawę. Chwilkę się pokrzepimy, wzmocnimy i ruszymy dalej.

{a pécsi}

Węgierska stolica słońca. Ponad 200 dni w roku świeci tu słońce.

{storefront}

Kolejne fragmenty i kadry bezpośrednio odnoszące się do węgierskiego stylu.

{4 espresso}

W Peczu są kawiarnie znakomite, oryginalne i nawet genialne. Zatem pora na drugą kawę.

{green square}

Snując się krętymi uliczkami ma się wrażenie, że jest się w jakimś uroczym i pełnym zieleni mieście śródziemnomorskim.

{window}

Leciwe okna otwarte na oścież. Wysokie pokoje łakną ciepła i światła.

{PARTISAN}

{after coffee}

Tak lubię najbardziej zarysowywać i zapisywać chwile, które fragmentami układam w serdecznych wspomnieniach.

{side yard}

Pécs od mniej oczywistej strony, czyli od podwórka.

{Hotel Palatinus}

Przechodzimy obok Palatinus Grand Hotel. Piękny, secesyjny budynek, który zachował ducha czasu.  

{kávézó}

Na początek wystartowaliśmy z espresso Illy, które było wyśmienite! Ostatnio takie dobre piliśmy chyba w Trieście.

{open window}

Wszędzie otwarte okna świadczą o tym, że dzień jest ciepły, słoneczny i iście letni.

{Pécs}

Atrakcyjne i malownicze miasto znajdujące się na południu Węgier przywitało nas pełnym słońcem.

{cellar}

Co my tu mamy?

{acacia}

Obok drzewa, pod drzewem lub jeśli się tylko da – na drzewie! To sylwoterapia, lub inaczej drzewoterapia. Żadna to nowość ani inny ekologiczny zryw. To przecież prastara metoda…

{the barn}

{old roof}

Dachy domów – to całkiem fajna sprawa – o ile są spójne tak jak na Węgrzech.

{gąsiorek}

Na stole wino z Balatonboglár. Wróciliśmy po 6. latach. Długo nas tu nie było, aż sama się dziwię. Ale wino nic się nie zmieniło przez ten czas. Nic nie…

{old sign}

{boys}

Nie ma wina nad węgrzyna!

{sweet coffee}

Miedziany tygielek. Zawsze z nami, więc niezgorszy z niego podróżnik. Serwuję kawę, która ożywia umysł i rozpala serce.

{na stole}

Stół żyje swoim życiem… Poniekąd to także najważniejszy mebel w „naszym” wakacyjnym domu.

{hungarian house}

Węgierskie domy są bardzo charakterystyczne. Niskie, spójne, skromne i piękne. Węgierska prowincja urzeka mnie niezmiennie i nic tego nie zmieni. Jestem stała w uczuciach.

{pinot}

Kusząca kiść winogron i barwy wczesnej jesieni.

{mój kolaż}

{kakaós csiga}

Moja węgierska magdalenka. Mam już przepis, więc trzeba będzie poczynić to cudo.

{holiday}

Muszę przyznać, że uwielbiam dom, który ponownie wynajęliśmy. Tak w ogóle, i w szczególe i pod każdym innym względem. I wiem, że jeszcze tu wrócimy…  

{field kitchen}

Polowej kuchni ciąg dalszy. Dziś berło kuchenne przejmuje Karolina. My tylko towarzyszymy i patrzymy jak na ogniu smażą się placuszki z kalafiora. Pyszna sprawa!

{na stole}

Wciąż odnoszę wrażenie, także w tej pięknej chwili, że panuje tutaj klimat sprzyjający. Słońce, szklaneczka wina i dobry chleb.

{cseresznye szentesi}

Jest iście węgiersko. Zorki nawleka kolejny sznur papryczek czereśniowych. Zaś w powietrzu unosi się zapach smażonej cebuli, którą suto posypałam mieloną papryką (èdes). 

{lecsó}

Leczo wjechało na stół prosto z węgierskiego kotła. Danie z przytupem, na poważnie, bez przepisu na skróty. Syte, treściwe i z dokładką.

{before supper}

Zaglądam przed duże okno. Właśnie Karolina umaja stół do kolacji. Raźnie i ochoczo komponuje małe bukieciki z szałwii i dzikiej róży. PS Dwa dni później zjedliśmy szałwię z…

{ziemianka}

Budowę naszej piwniczki (ziemianki) planujemy oprzeć na madziarskim stylu.