Tag: cooking firePage 1 of 7

{slow kufer}

Postój. Pijemy kawę i wyobrażamy sobie, że zaraz będziemy jeszcze dalej, gdzie indziej.

{dacza i pieczona kukurydza}

Ot, po prostu lato i wakacje – prosty, dobry żywot.

{barbari bread}

Piecze się w piecu chlebek perski. Kojący zapach rozchodzi się po okolicy.

{barbari bread}

Po kilku mniej i bardziej udanych próbach, mamy dopracowany kolejny przepis na tradycyjny płaski chleb z pieca chlebowego. Oto barbari – chleb perski. Zachwycający smak!

{Francis Mallmann}

{niegasnący płomień}

{pogacza i ogień}

{letnia kuchnia}

Kolejny postój i kolejny bałkański grill (roštilj). Idealne miejsce aby znów upiec paprykę, cevapy i pljeskavicę.

{kafa}

Parzy się bosanska kafa w slow – kuferku. Parzy się i zapowiada miłą przerwę.

{pečena paprika}

Pieczenie papryki na Bałkanach, to jak u nas gotowanie ziemniaków. Ot, po prostu – codzienność.

{kotlić}

W garnku na ogniu długo gotuje się bosanska mućkalica z cielęciny. 

{chleb na żarze}

Mamy dostęp do bardzo dobrej mąki, mamy miejsce na ognisko, więc z powodzeniem pieczemy chleb na żarze. Myślę, że nawet Francis Mallmann byłby zachwycony.

{grillowane żółte papryki}

Duży ogród i kamienny grill chcemy wykorzystać jak najlepiej, dlatego codziennie mamy danie z ognia.

{kuvanje na vatri}

Jeden ogień pod kociołkiem, drugi na ćevapi. Ognia nie gasimy!

{kotlić}

Nie ma odpowiednio długiej łychy, ale jest kijaszek.

{kotlić}

Kilka godzin po przyjeździe i już kociołek dynda.

{outdoor cooking}

Podczas tych dni przy ogniu. Proste jedzenie jest wybawieniem.

{FOREST ENEMEL CAMP KETTLE}

{lonac}

Tym razem bosanski lonac pod chmurką. Gruba warstwa popiołu i żaru sprawia, że danie gotuje się wolno.

{made of fire}

Kolacja pod chmurką, czyli jedzenie, że ogień!

{grain coffee}

A na koniec dnia gorąca kawa zbożowa. Słońce zachodzi, ale wróble jeszcze gaworzą w krzakach. Ten wróbli głos raduje moje serce.

{24}

Marzec w ogrodzie to początek intensywnych prac. Chwile odpoczynku zapewnia nam ognisko – jak to ostatnio bywa.

{23}

Trzeci, przedostatni dzień ognia. Na obiad: danie z naczynia sač-peka (zdjęcia brak). Na kolację: marokańska zupa – harira. Pogoda sprzyja i cieszy.

{open fire cooking}

{kokilka}

Chwila zapatrzenia. Opierając się na dobrym kijaszku z gruszy.

{21.03}

Pierwszy dzień wiosny. Popołudniowe ognisko, które zastępuje kolację. Kiełbaski na patyku  (z niedawno przyciętej gruszy) i pajdy świeżego chleba. Grzanie stóp na rozgrzanych kamieniach. Powitać wiosenkę – zaśpiewać…

{majstor za pec}

{campfire}

Energia podąża za uwagą i bardzo szybką ją rozpala.

{karotki z gęsiarki}

{na ogniu}

{glineni lonac}

Rakija wypita, obiad gotowy! Pora zasiąść do „Svadbarskiego kupusu”.

{bosanski lonac}

Garnek przywieziony z Bośni. Wszystko po to, aby na otwartym palenisku przygotować svadbarski kupus, czyli w dokładnym tłumaczeniu „kapustę weselną”.

{u piekarzy}

Chleb jasny, chleb ciemny „razowiec” i obwarzanki, a właściwie – obarzanki.

{chleb rycerski}

Sezon na skansenie dobiega końca. Czas przypomnieć sobie jak pięknie było… i jak dobrze się żyło.

{medieval cooking}

Nie ma lepszej przyprawy niż ogień.