Menu Close
Polityka Prywatności
Moje dane (Rodo)
© 2025 Mikantor.
Powered by WordPress.
Theme by Anders Norén.
Zima na wsi jest cicha, cichuteńka.
Najmilsza sercu droga. Droga do domu.
Luty jest tłusty i słodki. Taki jak ma być.
Zrobiona na drutach. Ciepła pamiątka z Bośni. Skromne szczęście na chwilę przysiadło na krześle.
Podziwiaj każdą porę roku za małe cuda. Zima potrafi być zaskakująco piękna… i tajemnicza.
Sufit, ściany, podłoga – dobrostan na niewielkiej przestrzeni. Lampa nad stołem. Niepowtarzalny jest każdy dzień.
Tak to tutaj często bywa, że śnieg w lutym się zaczyna. No i wtedy już niedługa zima.
Granat głębinowy w saloniku i lustro do wabienia światła.
Pora na podwieczorek. Tuż przed zachodem, w czeluściach dogasającego, ale wciąż ciepłego światła, w podwójnym imbryku – parzy się aromatyczna herbata. Piękna ta chwila i dzień cały.
Daj sobie przestrzeń, by cieszyć się ciszą i najmniejszymi drobiazgami.
Gdy zachodzi słońce i powoli gaśnie światło pora na szklaneczkę tureckiej herbaty.
Codziennie wychodź na zewnątrz. Cuda czekają na każdym kroku.
Spokój jest wtedy, gdy nie przeszkadzają ci niepotrzebne myśli.
Luty mrozi z rana, ale w południe słońce ma już większą moc i ogrzewa wszystko.
Trzy kolory – trzy kurki. Jajka jak malowane.
To był eksperyment, ale niezwykle udany. Oto kurdyjskie ciasto z cukrem pudrem.
Z każdym dniem słońce wschodzi wcześniej, przez co dni stają się dłuższe i bardziej jasne.
Każda myśl potrafi być bardzo mocna. Wykiełkuje.
Wielkie rzeczy są dla wielkich ludzi. Małe dla małych. I ciasto marchewkowe. Uwielbiam!
I tylko śpiewać. „Zima ziębi, zima gnębi, ale zimy, zimy żal”. Kabaret Starszych Panów · Jeremi Przybora
Spacer do brzozowego gaju na skraju polany. Słychać już żurawi śpiew.
Kawa i chwila zapatrzenia. A do tego afirmacja uwolnienia od tego, co już nie jest mi potrzebne.
W kalendarzu luty. Przyszedł mróz i wymalował na szybach scenki zimowe. Tak jakby okna były jego płótnem. Podziwiam.
W ogrodzie coraz więcej życia. Są już pierwsze bazie, kwitną ciemierniki. I co najważniejsze – nadal zbieramy bałkańską zieleninę, czyli blitvę.
Moje oliwki wciąż zimują na zewnątrz. Stoją w zacisznym miejscu, pod ciemną ścianą. Tak bardzo cieszą moje oczy.
Gdzieniegdzie naturalnie wygięte kłody są jak najpiękniejsze rzeźby. Idziemy przed siebie.
Mały bukiecik ogrodowy na koniec stycznia. Kocanka, santolina, żarnowiec, miesięcznica (judaszowe srebrniki) i pierwsze bazie.