Tag: BalkanPage 4 of 19

{čamci}

Powtarzające się cyfry nie są niczym innym, jak subtelną wskazówką od Wszechświata. To znak, że jestem na dobrej drodze. Tu gdzie miałam być. Jestem.  

{made in Jugoslavia}

Dwie filiżanki do kawy – wyprodukowane w Jugosławii. Nasz pierwszy nabytek upolowany w sklepie ze starociami.

{krave}

Na plaży jesteśmy zupełnie sami. To znaczy nie ma ludzi, ale są krowy. I to są moje Bałkany!

{кафе tepaca}

{platan – cinar}

I tak nieprzerwanie przez tysiąc sto lat platan rodzi liście i szepce do nas stare prawdy.

{Unis Sarajevo ’75}

Mój rocznik. Muszę powiedzieć, że ma się całkiem dobrze.

{1100 lat}

To jest najstarsze drzewo jakie widziały moje oczy. Być przy nim to wielkie szczęście.

{ohrid stories}

Ten zaułek potrafi pozytywnie nastroić na cały dzień. Mamy tu wszystko, co potrzebne do pełni szczęścia, czyli burek, boza i herbatka.  

{çay}

Druga herbatka w tradycyjnym czajchanie (dosł. dom herbaty) w Macedonii.

{kalamata}

Kwiaty i zioła posadzone w puszkach po oliwkach lub oliwie. To oznacza jedno – jesteśmy coraz bliżej Grecji.

{dynie}

Takie piękne, że nie sposób przejść obojętnie.

{jesen}

Cisza taka, że słuchać jak liście szeleszczą na wietrze.

{Tetovo}

Dachy i okalające murki pokryte dachówką, bardzo charakterystyczną dla tego regionu.

{ornament}

{čaj}

Macedończyk pilnujący meczetu, woła nas z pobliskiej kawiarni „Te Caka” na szklaneczkę tureckiej herbaty. Idziemy, bo herbaty nigdy się nie odmawia. Było to bardzo ciepłe powitanie.

{Šarena Džamija – Tetovo}

Ściany meczetu pokrywają bardzo bogate i drobiazgowe malowidła. Do złudzenia przypominają równo rozłożone karty do gry. Nie sposób nie zachwycić się tymi zdobieniami.

{Isa Beg Hammam – Tetowo}

{Tetowo}

Na czwarty dzień dojeżdżamy do Macedonii. Pierwszy przystanek to Tetowo.

{Čarapanska meana – Kruševac}

{Čarapanska meana – Kruševac}

Po drodze odwiedzamy Kruševac a właściwie etno kafanę „Čarapanska meana”. Po długiej drodze jesteśmy głodni i potrzebujemy zasiąść do stołu nakrytego kratkowym obrusem.

{Subotica}

Drzwi w Suboticy są stare, kolorowe i uchylają ukryte piękno miasta.

{Markiz Cafe}

Uchylona lodówka i pusta maszyna do schładzania bozy. Nie ma tulumby, baklawy ani krempity. Tylko kilka wafelków po lodach, aby dzieciaki nie zapomniały, jaki dobry był sladoled tego lata…

{ja sam pekar}

Tam, gdzie macedoński pieprz rośnie, czyli Omorani. Zorki pozuje do zdjęcia z prawie stuletnią łopatą do chleba. Prezent od Stevće. Dla piekarzy.

{sarma}

Almira na pożegnanie przyniosła nam małe zawiniątko i podarowała to, co miała najlepsze: podwójną porcję sarmy oraz dwa tradycyjne chlebki somun. Tamtego wieczoru myśleliśmy o niej czule. Dziś też.

{zielona miedza}

{kaveso}

{kafa i maslinka}

I już mała oliwka towarzyszy nam przy kawie. Co więcej, będzie z nami w dalszej podróży. A droga daleka…

{maslinka}

Miejsce zakupu naszej oliwki „maslinki” oraz przemiła gościna u Habiby.

{droga do…}

Zatrzymaj się i stań przy sobie. Bądź, patrz, doświadczaj. Doszłaś daleko. Do siebie. Napisz list wdzięczności.

{pogled}

Widok z balkonu na: wewnętrzny dziedziniec, drzewo granatu, łupkowe daszki, palmę i zielone wzgórze. Wrócimy tu jeszcze.

{vrata Stoca}

Jedne z wielu bram w hercegowińskiej osadzie.

{brdo/wzgórze}

Trochę wyżej, jakby bliżej macedońskiego nieba.  

{eco radnja}

Przydomowy sklep z sadzonkami. Nasz ulubiony.

{Crkva Vaznesenja Hristova – Stolac}

Cerkiew z dzwonnicą z 1870 roku w otoczeniu głębokiej zieleni: cyprysów, żywotników i akacji.

{ajvar}

Bałkańskie zasoby, czyli zapasy. Niezbędne do kulinarnych wspomnień.