Powiem Wam szczerze, że nie przepadam za nowymi zapachami w naszym domu. Jestem przyzwyczajona do naturalnego zapachu, który definiuje nasz dom. Pachnie u nas kawą (dwa razy dziennie parzymy), chlebem (przynajmniej raz w tygodniu pieczemy), obiadem (uwielbiam!), ciastem (głównie w weekendy), kwiatami (jak Zorki przyniesie), czarnym mydłem (środek czyszczący cały dom). Nie używam żadnych odświeżaczy powietrza, bo to same ftalanów, które są bardzo szkodliwe (!). Lepiej otworzyć okno i porządnie wywietrzyć mieszkanie. Nie piorę w detergentach (duszą mnie), nie używam płynów do zmiękczania tkanin (uczulają i są szkodliwe). Jak sami widzicie, dużo u nas ograniczeń (wszystkich nawet nie wymieniałam). Niemniej naturalna świeca z kwiaciarni Wietrzne pole pasuje mi jakby zawsze z nami była. Zapach natychmiast zadomowił się… I powiem Wam jeszcze, że teraz czujemy się jakbyśmy mieszkali przy kwiaciarni.