W tak zwanym międzyczasie, krążymy po dzielnicy Prenzlauer Berg, w której chwilowo mieszkamy. Podziwiam Berlin za swobodę, dobry gust i zamiłowanie do rzeczy z odzysku. Weźmy na przykład – rośliny. Rosną gdzie się da… i w czym się da. Im bardziej oryginalna donica, tym lepiej. Widać, że berlińczykom nie brakuje pomysłów, odwagi i innego spojrzenia. Bo przecież nie chodzi o samą roślinę, lecz o umiejętność dobrego połączenia.